Miałam ochotę strzelić prosto w, jak się później okazało w niego. Tak był to
chłopak, niewysoki szatyn, o ciemnych, brązowych oczach i szczupłej sylwetce. Gdy tak na
siebie patrzyliśmy, ja w pewnym momencie odleciałam. Nie miałam ochoty patrzeć
na niego w nieskończoność. Poza tym była już 6:30, niedługo musiałam iść spać,
żeby obudzić się wypoczęta i gotowa na nowy dzień.
*Godzina 19:00*
- Eh ja i ta moja punktualność - westchnęłam.
Usłyszałam hałas, więc spojrzałam za siebie. Oczywiście zobaczyłam chłopaka.
Siedział i patrzył na mnie tymi ciemnymi oczami. Warknęłam, lecz on tylko odrobinę
się oddalił. Na daną chwilę moim marzeniem było, żeby tylko sobie poszedł.
Nagle znowu się przybliżył.
- Tego już za wiele - pomyślałam i strzeliłam mu prosto przed nogi.
Widać było, że się wystraszył, bo tym razem odsunął się o wiele dalej.
Dopiero teraz zobaczyłam, że trzyma w ręku moją ulubioną rybkę. Wyciągnął rękę, a
ja jak na polecenie zaczęłam podchodzić. Byłam coraz bliżej, i bliżej i nagle
wyrwałam mu rybę z ręki, po czym odleciałam. W końcu nie chciałam żeby myślał, że
mnie oswoił. Latałam dość długo po niebie, aż tu nagle...
A oto i tajemniczy chłopak c: jego imię poznacie w następnej części :3
fajnie piszesz c: czekam na next :)
OdpowiedzUsuń